Co do śpiewania a mocnego wysiłku, to śpiewanie nie jest w żaden sposób porównywalne z intensywnym wysiłkiem np. biegiem maratońskim. To zupełnie inny wysiłek. Miewałem próby 4 godzinne, grałem koncerty, ćwiczyłem parę lat ving tsung kuen i nic mnie tak nie zabija jak maratony. Nigdy nie byłem tak zmęczony fizycznie jak po maratonie. Chlałem izotoniki i wodę w maratonach i nie widzę różnicy. Oczywiście każdy jest inny i może komuś bardziej służy izotonik, ale ja jak zwykle piszę by nie generalizować...

Ja wolę wodę,

ale jak kto woli. Izotonik raczej nie zaszkodzi, chociaż czarni, gdy biegają maratony to nie piją izotoników (boją się, że będą negatywne reakcje żołądka), ale oni lecą tylko 2 godziny...
Moim zdaniem w czasie śpiewu nie ma potrzeby uzupełniania płynów. Jeśli na scenie jest sucho jak diabli, to opłukanie gardła jest przyjemne, chociaż wiązadłom nie pomoże, bo za mało czasu aby wpłynąć pozytywnie.