Zgadzam się z każdy wersem, Nashville.
Cytuj:
to chodziło o to żeby osoba wierząca ukazała, że akurat jej Bóg jest prawdziwy.
Szczerze zachęcam cię, do przeczytania całego tematu. W mojej opinii omawiane kwestie są niezwykle ciekawe

Tak, o to mi chodzi, tego poszukuję na forach i w rozmowach z wierzącymi: działającego, walentnego argumentu który w logiczny sposób prowadziłby do wniosku, że bóg istnieje. Ty wiesz, że tego nie da się zrobić, przez samą definicję wiary: Nieuzasadnione wierzenie bez dowodów, lub przeciwko dowodom zaprzeczającym. Rzecz w tym, że miliony katolików uważają, że posiadają te argumenty i albo nie rozumieją gdy wytykam im błędy logiczne, i absurdy albo co gorsza, wściekają sie i olewają moją pracę. Na szczęście niewielki procent ludzi po rozmowie ze mną, przewartościowuje swój zbiór poglądów. Niezmiernie rzadko osoba taka odkrywa wreszcie jak błędna sama w sobie i sprzeczna jest wewnętrznie wiara w jakiegokolwiek boga... I dla tych pojedynczych przypadków, warto. A poza tym oczywiście bawi mnie to, robię to co lubię.
Cytuj:
Moim zdaniem każdy człowiek ma prawo do własnych poglądów. Jeżeli ateista ma żal do katolika o to, że ten narzuca mu swoją wiarę, co niestety w obecnej Polsce jest codziennością (indoktrynacja jest na setnym levelu) to mechanizm musi działać też w drugą stronę. Jeżeli nie wierzę w Boga to ok, nie wierzę ale nie cisnę wierzących. Mogą być dla mnie dziwni, wmawiać sobie pewne rzeczy, dopatrywać się różnych znaków ale dopóki nie narzucają mi swoich poglądów ja robię to samo.
Ale żyjemy w demokratycznym kraju, gdzie panuje wolność słowa i wolno jest wydawać opinię, oceniać. Nikogo nie wiążę i nie każę mu dyskutować ze mną i udowadniać swoje poglądy, bo ma do nich oczywiste prawo. Identycznie jak jak ja mam do swoich. Ja jedynie nakłaniam i zachęcam do dyskusji na ten temat. Mam ogromne chęci. Jeśli ktoś nie jest chętny, nie interesuje go to a ateiści go wkurzają, może po prostu mi nie odpisywać i olać temat.
Jeśli jednak mi odpisuje, automatycznie wdaje się w dyskusję w której obie strony mają już pełne prawo oceniać twierdzenia strony przeciwnej.Cytuj:
Z racjonalnej perspektywy i logicznej nie da się rozmawiać o wierze. Wiara jak sama definicja wskazuje polega na tym, że chociaż nie masz podstaw wierzysz sobie w krainę jednorożców, w kucyka pony siedzącego w piwnicy na niewidce i milion innych rzeczy.
Dokładnie tak. A ja uważam że to naiwność i/lub urojenie, i forsuję te twierdzenie w rozmowach z osobami do takich rozmów
chętnymi. Niestety jest ich niewiele.
Cytuj:
Nie można też porównywać nauki śpiewu do religii. Śpiewania ludzie się uczą, są książki, które wiele rzeczy pokazują, są ludzie, którzy śpiewać potrafią. Z dowodami na istnienie boga jest już gorzej.
Pogadaj sobie z ryjciem, który uważa że zachowuję się irracjonalnie wierząc w sens śpiewania i rozwoju muzycznego, odrzucając równocześnie wiarę w bogów (SIC!)
Cytuj:
Ktoś powie, że cuda się zdarzyły w XX roku gdzieś tam. Szkoda tylko, że badania naukowe z czasem te cuda wyjaśniają. Katolik jak go boli głowa kładzie się na łóżku, po 2 godzinach drzemki ból mu przechodzi, widzi w tym dzieło Boga. Ateista robi to samo, rozumie, że po prostu odpoczął.
Dokładnie tak!

A nawet jeśli jeszcze są jakieś zagadki w postaci dziwnych uzdrowień, to do stwierdzenia że to dzieło tego konkretnego boga droga jest daleka. BO:
1) Trzeba metodą naukową dowieść, że istnieje coś takiego jak "wydarzenie nadnaturalne i naukowo niewyjaśnialne [nie niewyjaśnione]"
2) Należy udowodnić że w konkretnym przypadku było to właśnie wydarzenie nadnaturalne i naukowo niewyjaśnialne
3) I dopiero wówczas, kiedy spełni się te dwa warunki, trzeba udowodnić, że było to działanie konkretnie boga Jahwe a nie Odyna, Ozyrysa, Zeusa, Hadesa, czy smerfów.
Cytuj:
Religia z założenia nie musi być koniecznie zła. Jeżeli ułatwia komuś życie to niech sobie wierzy. Czasami ludzie tracą kogoś bliskiego, są samotni, spotyka ich cierpienie, zamiast wymyślać sobie kucyka sięgają po biblię i wierzą, że z kimś sobie rozmawiają i ktoś nad nimi czuwa. Jeżeli coś komuś pomaga to niech sobie to stosuje
.
Zgadzam się. jeśli jednak ktoś jest chętny do dyskusji n/t zasadności jego wiary, takie aspekty mnie nie interesują. Dlaczego? Dlatego że odczucia nie są dobrą metodą do udowadniania istnienia czegoś. Nie opisują rzeczywistości. To, że lepiej mi w życiu wierząc w jednorożce, nie znaczy że one istnieją
Cytuj:
Innym problemem jest fakt samej w sobie religii i jej funkcjonowania w obecnym świecie. Będę pisał o Polsce, z wiadomych względów. Dzieci od najmłodszych lat w szkole są indoktrynowane. Kraj jest teoretycznie wolno wyznaniowy ale od przedszkola jest w szkołach religia. Kościół powinien być oddzielony od państwa i to grubą granicą. Jeżeli chcesz iść do kościoła się modlić to idź ale nie każ wszystkim żeby robili to samo. Edukacja seksualna nie może być wprowadzona do szkół, bo jest zła. Za to ksiądz i zakonnica ostro atakują używania antykoncepcji i racjonalne planowanie rodziny, non stop bombardując jakimiś indoktrynującymi historiami, które są czystym kłamstwem. Dla mnie nie ma przyzwolenia na kłamstwa. Państwo to państwo, kościół to kościół. Wiem, że zaraz poleci hejt korwinowy, że lewak, że zabija cywilizację europejską ale niestety przewaga kościoła nad racjonalnym myśleniem na różnych płaszczyznach daje się we znaki.
Religia i kościół jako instytucja to osobny, niezmiernie ciekawy temat który zahacza chociażby o takie tematy jak in vitro, homofobia czy eutanazja tudzież aborcja. Mam swoje poglądy na ten temat, i możemy porozmawiać, ale sądzę że wówczas warto założyć inny wątek. Tutaj szukam ludzi chętnych do dyskusji na temat ich wiary. Simonja odpadła dość szybko, szkoda, bo zapowiadało się ciekawie.
Cytuj:
Serio nie da się udowodnić istnienia Boga, bo wiara to po prostu wiara w coś i już. Bez racjonalizmu, bez głębszych rozważań. Przyjmujesz, że coś jest i już. Da się za to udowodnić jak wiara wpływa na świat i różnych ludzi w obecnych czasach.
I mamy piękne zapętlenie, puentę.
Serio. Nie da się udowodnić istnienia boga, bo wiara to po prostu wiara w coś i już. Bez racjonalizmu i BEZ ŻADNYCH DOWODÓW. Czyli naiwność i/lub urojenie. I tyle!