Cytuj:
Uważam, że to całkiem niezły powód, żeby móc go wyznawać. Póki to nikomu nie szkodzi, to nie ma problemu. A jako szkodzi, to się to tępi
Póki nikomu nie szkodzi - jasne, możesz sobie czuć, że w lesie za Szczecinem jest Magiczna Dolina kucyków i że po śmierci do niej trafisz. Nie ma w tym najmniejszego problemu.
Ale jeśli wysadzisz autobus pełen ludzi, albo zabijesz 147 studentów w Kenii aby i oni dostąpili łaski trafienia do Doliny Kucyków bo zabijając ich wierzysz że im to umożliwisz, to już problem jest. I nie trzeba wcale iść w takie radykalne przykłady - samo Chrześcijanstwo odbiera wyznawcom zdolność odróżniania dobra od zła (vide morderca i gwłaciciel trafia do nieba jeśli odczuje skruchę przed śmiercią, a noworodki których przed śmiercią nikt nie zdążył ochrzcić trafiają do Otchłani)
Wiara jest błędem, nawet względem rzeczy które istnieją. I mimo że dzięki wierze niektórzy ludzie osiągają swoje cele i ma ona pozytywne skutki - ma też pełen bagaż skutków negatywnych, których można by uniknąć nie kierując się... wiarą właśnie.
Cytuj:
Przede wszystkim, dlaczego Wielki Wybuch w ogóle nastąpił, co go spowodowało? Innymi słowy, co było przed powstaniem Wszechświata? Nie mam zamiaru się za bardzo zagłębiać w ten temat bo nie ma żadnych danych które prowadziłyby do jakiegokolwiek tropu.
Dokładnie tak - a póki nie ma żadnego tropu, żadnych danych co do stanu materii i energii przed Wielkim Wybuchem, możemy tylko rozłożyć ręce i powiedzieć: nie wiem.
Cytuj:
Gdyby trochę lepiej się zastanowić, to można dojść do wniosku, że same pytanie jest pozbawione sensu. Bo nie ma żadnego „przed”. Wszechświat powstał podczas Wielkiego Wybuchu. Wszechświat, czyli także czas i przestrzeń. Czy ma jakikolwiek sens pytanie o kolejność wydarzeń w bycie ( a raczej niebycie) w którym czas nie istnieje? „Przed” powstaniem wszechświata nie było niczego, nawet czasu i przestrzeni.
Teoria mówi o rozszerzeniu się przestrzeni i materii. Wszystko co wiemy o energii wskazuje na to, że jest ona wieczna. Wielki Wybuch mówi nam dlaczego obecnie mamy taki kształt wszechświata. Wykazywanie że przed Wielkim Wybuchem nie było nic posługując się właśnie teorią Wielkiego Wybuchu to nonsens.
Cytuj:
Oboje szukają odpowiedzi
A że ktoś ma już jakąś interpretację, to w czym problem? Najwyżej wyjdzie, że nie ma racji. Szkodzi to komuś? No raczej nie.
Tak sądzisz? Ja uważam, że nie. Szukają ci, którzy poszukują odpowiedzi i zainteresowani są obiektywną prawdą. Teiści rozwiązanie już znaleźli i szukać przestali - ich odpowiedź to Bóg.
Czy szkodzi - jw.
Cytuj:
Na tej podstawie. Jak się znajdą dowody na to, że trzeba więcej bogów to spoko, ale póki co wszystkie systemy się redukowały zgodnie z logiką.
A na jakiej podstawie zakładamy istnienie absolutu?
Ok, ale zakładam że zgodzisz się ze mną, że wszystkie znane nam mitologie z przestrzeni wieków są równie prawdopodobne?
Jeśli weźmiemy sobie panteon bogów starożytnej Grecji, wierzenia Ugaryjskie, wczesny judaizm, bogów Rzymian, Słowian... To wszystko jest politeizm.
A ponieważ wszystkie te religie są siebie warte w kwestii ilości dowodów (czyli 0), twoja brzytwa Ockhama nie ma zastosowania co do tysięcy religii. Co do boga jako pierwszej przyczyny, absolutu zakładając że istnieje - pozostaję jedynie ateistą i zgadzam się, co do Ockhama.
Cytuj:
Tysiącami? Z wielkich religii, tylko jedna jest politeistyczna. Hinduizm. I to nie wszystkie odmiany, tylko część.
Mam nadzieję, że nie chcesz oddzielić religii które OBECNIE mamy na świecie, od tysięcy religii które już wymarły z przeróżnych przyczyn?
Ponieważ lwia część wierzeń starożytnych a także średniowiecznych były politeistyczne.
Swoją drogą nawet chrześcijanizm jest religią duoteistyczną (Jahwe, Szatan), ale to oczywiście kwestia sporna.
Polecam sprawdzić jakie są korzenie chrześcijaństwa - Jahwe miał kiedyś kochankę, ojca i braci ^^
Cytuj:
(btw. on sam twierdzi, że jest agnostykiem).
To mnie dziwi. Z całą pewnością twój ojczym jest dużym autorytetem i posiada dużą wiedzę w zakresie religioznawstwa i filozofii (aż zazdroszczę, gdyby mój ojciec był filozofem to by się ode mnie nie odpędził i ciągle chodził zachrypnięty od ciągłego odpowiadania na moje pytania ^^) Ale wg mnie agnostycyzm nie jest stanem pośrednim między teizmem a ateizmem. Agnostycyzm i gnostycyzm odnosi się do i
lości posiadanej wiedzy na dany temat, nie jest pozycją do zajęcia. Pozycje możliwe do przyjecia względem boga są następujące:
1. Wierzę że istnieje
2. Nie wierzę że istnieje
3. Wierzę, że nie istnieje.
A/gnostycyzm może odnosić się do twierdzeń logicznie pozytywnych (bo dotyczy ilości posiadanej wiedzy - ateizm jest brakiem twierdzeń więc a/gnostycyzm nie ma w nim sensu) czyli pozycji 1 i 3
Na poparcie moich słów weźmy pierwszą z brzegu definicję agnostycyzmu którą podają teiści-laicy:
"Agnostycyzm to taki brak zajęcia pozycji, bo nie ma dowodów za bogiem i nie ma przeciwko bogu. Nie wiem, więc nie zajmuję żadnej pozycji, szukam go i studiuję go, ale póki brak jest podstaw do zajęcia jakiejkolowiek pozycji, wstrzymuję się od zajęcia jej"
Skonsolidujmy to z możliwymi pozycjami wzgl twierdzenia o bogów. Oczywistym jest, że osoba ta nadal musi zająć którąś z nich, nawet jeśli uparcie od tego ucieka. A teraz zastanówmy się czym jest teizm, ateizm i antyteizm
Teizm - wierzenie w bogów
Ateizm - brak wierzenia w bogów
Antyteizm - wierzenie w nieistnienie bogów.
Oczywistym jest, że definicja agnostycyzmu wpisuje się w definicję ateizmu. Ponieważ brak jest dowodów pozwalających zająć pozycję teistyczną ale też błędem byłoby dla takiej osoby zajęcie pozycji antyteizmu, w efekcie osoba taka po prostu nie wierzy w bogów i staje się ateistą - czyli osobą posiadającą brak wierzenia w bogów. Ateizm jest niczym wiecej jak zawieszeniem swojego osądu do czasu pojawienia się przesłanek wskazujących na to że bóg istnieje lub nie istnieje.
Fakt że masa ludzi woli określać siebie agnostykami nie ma znaczenia, ponieważ są oni w istocie ateistami. Co nie znaczy, że wierzą że boga nie ma przypominam - to metka antyteistów. Są też teiści którzy uważają się za agnostyków (bo nie ma żadnych dowodów i w sumie nie wiedzą czy bóg jest czy go nie ma ale no jednak wierzą [laniewody]) nie zdają sobie oni sprawy, że jednak u podnóża po prostu POSIADAJĄ ONI TO WIERZENIE, są oni zatem teistami. Oczywiście, jako że a/gnostycyzm odnosi się do poziomu wiedzy, opisani wyżej teiści będą teistami agnostykami (wierzę że jest, nie potrafię tego dowieść). Swoją drogą, z 90% katolików z którymi się spotkałem i z którymi rozmawiałem należała do tej grupy.
Cholernie dzisiaj ciężko o teistę gnostyka (wierzę ze bóg jest i potrafię to udowodnić).
Może dlatego, że chrześcijaństwa nie da się obronić jeśli choć trochę otworzy się swój umysł i pozostaje tylko ślepa wiara?
Cytuj:
Może ludzie w przyszłości, wysłali sztuczną inteligencję w przeszłość, która wywołała wielki wybuch?
No tak, może byli to ludzie w przyszłości, może był to niedźwiedź którego w przyszłości obdarzymy sztuczną inteligencją i niedźwiedzie zdominują świat... Na każde podobne stwierdzenie (łącznie z twierdzeniami o bogu) nie masz absolutnie żadnych podstaw by uznać, że jest prawdziwe. Dlatego właśnie wierzenie w nie, to naiwność.
Cytuj:
Wracając. Jakbym wiedział, to zapewne byłbym wielkim religijnym myślicielem, a nie próbował się uczyć wokalu.
Nie wiedziałbyś. Miałbyś wiarę płynącą wprost od Boga (wg ciebie) i utrzymywał wierzenie na którego popracie nie miałbyś żadnych dowodów (oprócz osobistych odczuć). Oczywiście nie przeszkadzałoby ci to, ponieważ religie kształtują pogląd (nic dziwnego) że wiara jest cnotą. Tzn nie potrzeba na nic żadnych dowodów, jeśli ma się wiarę.