Na początek na ewentualny ból tego, co znajduje się poniżej pleców, polecam:
https://www.youtube.com/watch?v=WznLv41fOL0Tak zupełnie poza tematem xDDD
Cytuj:
"NIC MI NIE UDOWODNILIŚCIE"!11!!!!11!!1!!11
Nie szukam zwycięstwa, tylko walentnego argumentu teistycznego. Póki taki się nie znajdzie, traktuję te wszystkie rozmowy jako płynącą z hobby zabawę, w odbijanie piłeczki. Co w tym złego? Zresztą od czasu do czasu trafią się takie posty jak Twój, które są niezwykle ciekawe i wartościowe dla mnie.
Nim odpowiem na resztę twojego postu, muszę przypomnieć o jednej rzeczy: Są wyznania. Są bogowie którzy nie strzelają sobie w łeb już na wstępie, nie będąc sprzecznymi wewnętrznie istotami, w samej swojej strukturze. Są bogowie, którzy są miłościwi, a są też nieznające dobra monstra. Moim konikiem jest teologia, więc zajmuję się zwykle twierdzeniami z zakresu różnych wyznań, głównie oczywiście katolicyzmu (chociaż ostatnio zamówiłem sobie Koran).
Rzecz w tym, że nie trzeba znać dobrze logiki ani filozofii, by widzieć liczne absurdy piętrzące się na każdej stronie Biblii. I zdać sobie sprawę, że nie ma wystarczających dowodów na istnienie boga jakiego ludzie próbują sobie opisać. Dlatego też śmieję się, gdy mówisz, że łatwo broni się teizmu - czyli wierzenia w bogów. Czyli wierzenia w Jahwe, Odyna i inne bóstwa. Jeśli wchodzimy ponad wyznania, w filozofię, w głębię logiki (tak, znam tylko jej absolutne podstawy) To przeskakujemy o jeden level wyżej - co jest ciekawe, jednak ja generalnie zajmuję się rozmowami n/t bogów opisanych i przedstawionych.
Tylko że nadal w dalszym ciągu postu, mówisz o Przyczynie, wykazujesz że musiała być Osobowa... Ale to nadal nie udowadnia, że musiał istnieć jakiś bóg. To mogła być inna dowolna Przyczyna Osobowa. Tutaj należałoby zamknąć się w bardzo prostej definicji 'bóg - ktoś kto stworzył świat'. Uważam, że to za mało. W kontekście omawiania czegoś tak 'dużego' jak początek wszechświata (jeśliby założyć, że nie jest odwieczny) wolałbym jednak określenie Pierwszej Przyczyny, a nie boga. A już napewno nie konkretnego boga, którego teiści czują obecnie w sobie.
Cytuj:
Na tym polega wnioskowanie logiczne. Z punktu A, wynika punkt B, z którego wynika punkt C.
Jasne. Ale jeżeli założenie wysunięte w punkcie A jest błędne, to cały dalszy ciąg wniosków jest bezużyteczny, nawet jeśli jest logicznie poprawny.
"Wszystkie papugi potrafią mówić. Moja papuga nie potrafi mówić. A zatem moja papuga nie jest papugą."
Wstępne założenie jest błędne, więc mimo że dalszy ciąg wnioskujący jest poprawny, to i tak całość jest bezużyteczna.
Cytuj:
Mój ojczym jest doktorem habilitowanym z filozofii, a inżynierka mu się zdarzyła przy okazji, więc na pewno będzie miał jakieś pozycje
Z miłą chęcią doedukuję się w każdym możliwym 'rozgałęzieniu' mojego hobby, zwłaszcza że studia na których obecnie jestem są nudne jak flaczki z olejem, a sesja była żartem który nie wymagał większego zaangażowania w naukę, przez co mam masę wolnego czasu.
Obecnie przebijam się przez "Tako rzecze Zaratustra" Nietschego (na moją głowę dość ciężka pozycja) I "Samolubny Gen" Dawkinsa (o wiele prostsza), i już kilka osób, również z tego wątku polecało mi różne inne pozycje. Sądzę, że zrobię sobie listę i będę pożerał kolejne rzeczy po kolei.
Bo lubię ^^
Cytuj:
Z racji tego, że to jest alternatywa wykluczająca, na mocy samej konstrukcji logicznej, jedna opcja jest koniecznie prawdziwa, a druga koniecznie fałszywa.
No tak. Niestety nie mamy wiedzy, aby określić która z opcji jest poprawna, więc dalsze wnioski będą bezużyteczne jeśli założymy 'źle'.
Cytuj:
3. Świat nie mógł sam siebie powołać do istnienia, bo aby móc cokolwiek uczynić, trzeba założyć uprzednie istnienie.
Logicznie niepodważalne
Jeśli świat zaistniał, a nie istniał odwiecznie.
Cytuj:
Wniosek konieczny logicznie. Do tego punktu wykazano tylko, że jeśli świat zaistniał to istnieje jakaś jego transcendentna jego Przyczyna.
Tak jest, tylko że zdaniem katolików a także wyznawców innych religii, to nie świadczy o tym że była jakaś Przyczyna, tylko że tą przyczyną był KONKRETNIE ICH BÓG. I z tym się głównie nie zgadzam.
Cytuj:
Wykaż, że wszechświat istnieje odwiecznie, nie łamiąc Brzytwy Ockhama.
Wydaje mi się, że nie muszę. I nie twierdzę, że potrafię. Twierdzę jedynie, że nie mając wiedzy absolutnej, ciężko jest założyć że świat powstał. Tak samo, jak założyć że świat istnieje odwiecznie.
Nawet jeśli założenie argumentu kalaam jest poprawne, i wszystko co po tym założeniu nastąpiło to ciąg logicznych wniosków, to jedyne do czego dochodzę, to to, że istnieje jakaś Przyczyna powstania świata. I koniec, i nawet jeśli w to uwierzę, to pozostaje na tej pozycji. Istniała jakaś Przyczyna, jaka? Nie wiem. [EDIT] AAAAA... Widzę pułapkę xDDD Może to były Smerfy, może jakiś bóg... A może nie było przyczyny? A może to wszystko to jeden wielki Matrix?
Po prostu nie wiem - ponieważ wszystko jest równie uzasadnione, póki co zawieszam swój osąd i pozostaję sceptyczny. Ateizm jest brakiem wiary w bogów, i jest poprawny - ponieważ nawet jak później dobrniemy do miejsca w którym założymy na rzecz dyskusji, że Przyczyna powstania świata (jeśli istniała) była Osobowa, to określenie jej mianem boga, a idąc jeszcze dalej, zamknięcie się w wyznaniu - to głupota i naiwność.
Nieważne jest imię, jakie nadam bogu, tak? Więc jest on czymś zupełnie nieopisanym, tak? Więc wszystkie twierdzenia na jego temat, są nieuzasadnione. Nie możemy na jego temat powiedzieć nic, ponieważ jest niepojęty.
Jakim prawem więc decydujemy o tym, że to on stworzył wszechświat a nie jego przydupas? Jakim prawem twierdzimy że jest On wciąż obecny z nami? To są właśnie twierdzenia teistyczne z którymi dyskutuję.
Ja szukam teistów, którzy starają się udowodnić, że przyczyną tą był bóg i nie byle jaki bóg, ale ten konkretny. I w tym zakresie, w takich rozmowach, są oni zupełnie bezradni w obliczu podstaw logiki i zwykłego zdrowego rozsądku. To właśnie pisałem do Nashville'a swego czasu.
Dalej.
Opis prowadzący do wykazania, że świat musiał mieć osobową przyczynę, jest bardzo interesujący. Jak na razie wydaje się trudny do podważenia, ale mam wątpliwości co do:
- Czy cofanie się w nieskończoność jest nielogiczne? Jeśli świat istniał odwiecznie, nie musiał mieć przyczyny powstania. Bo zawsze był.
-Poza tym, tutaj:
Cytuj:
Tzn. gdy tylko zajdą wszystkie warunki koniecznie i dostateczne, wyzwalany jest natychmiastowy skutek, efekt. Np. aby zapalić zapałkę musi wpierw zajść szereg warunków dostatecznych. Zapałka musi być sucha, nie może być popsuta, nie może dmuchać za duży wiatr aby płomień nie zgasł, itp. Jednak to nie wystarczy. Potrzeba jeszcze warunku dostatecznego, czegoś co wyjmie zapałkę z pudełka i ją zapali.
W wypadku nieosobowym, nie ma opóźnień. Jak tylko zajdą warunki konieczne i dostateczne, skutek jest wyzwalany natychmiast. Np. zapałka może być zapalona przez jakąś maszynę - jak tylko wprowadzi warunki dostateczne, zapałka się zapali. Lecz jeśli ów robot jest też nieosobową maszyną, to problem nie ulega rozwiązaniu, ale cofa się tylko wstecz.
Dobra, wiatr przesunął kamień o 5cm w prawo, kamień spadł z urwiska i zabił kobietę która pod urwiskiem urządzała sobie piknik. Przyczyna nieosobowa doprowadziła do konkretnego skutku. Nie ma sensu cofać się dalej - wiatr po prostu zawiał, jego przyczyna była naturalna. Przyczyna śmierci kobiety była nieosobowa.
Wydaje mi się, że wnioski płynące z tego przydługiego dowodu, mają swoją podstawę w tym, że niezwykłe wydaje się powstanie świata jaki dzisiaj trwa, bez odgórnego projektanta. Autor zajmuje się zapalającą się zapałką, która żeby się zapalić musi być sucha (warunki konieczne) ALE ktoś musi potrzeć nią o coś, żeby wyzwolić reakcję chemiczną. Może to zrobić robot, ale kto zrobił robota?
A ja właśnie się nie zgadzam. Patrząc na wiek wszechświata (swoją drogą tu zbaraniałem - naprawdę jest określone ile istnieje wszechświat?) z łatwością mogło stać się tak, że zpozoru nieprawdopodobne zdarzenie (zapałka zapłonęła, bo wiatr przesunął kamień, który otarł się o jej główkę) jednak zaszło.
Nie widzę więc, dlaczego przyczyna powstania wszechświata musiała być osobowa.
Cytuj:
A ty nie rozumiesz wnioskowania logicznego. Reszta założeń jest słuszna, jeśli świat został stworzony.
Możesz obalić wszystkie założenia jeśli wykażesz, że wszechświat istnieje wiecznie. Póki co, nauka kieruje się ku pierwszemu (choćby Wielki Wybuch).
No, co do tego że reszta założeń jest słuszna, to niekoniecznie agreed. Ale:
JEŚLI świat został stworzony. To jest właśnie to założenie, i od niego wszystko zależy.
Teoria, że Wielki Wybuch spowodował powstanie naszego wszechświata, nie znaczy, że zakłada ona że nie było innego wszechświata, lub czegokolwiek wcześniej. Nauka nie ma chyba odpowiedzi na to, co było przed bigbangiem, są to co najwyżej spekulacje albo hipotezy. I tu pojawia się teizm i religia, która uważa że: "Nie wiadomo co stworzyło wszechświat, więc to Jahwe to zrobił" O. I tu mam problem.
Widzisz, zdaniem teistów,
ten argument to niepodważalny dowód na istnienie ich boga. Sam mówisz, że póki co nauka kieruje się ku stwierdzeniu, że świat zaistniał. Nie twierdzi tego, na pewno. Jedyne co można powiedzieć, to "nie wiadomo - może nigdy się tego nie dowiemy, dążmy do prawdy" A nie "Niewiadomo, więc to musiał być bóg".
Cytuj:
Bóg jeśli już istnieje, jest transcendenty. Kuce pony i spajdermenty są immanentne.
Bez znaczenia. Ponieważ nie ma żadnych podstaw do uznania, że coś takiego jak bóg istnieje, ani spider-man, ani Muminy.
Spajdermenów i batmanów używam tylko po to, by udowodnić że większość argumentów za istnieniem ich boga równie dobrze uzasadnia istnienie batmanów i spajdermanów. Np:
"W biblii opisane było, że Jezus zmartwchywstał i byli świadkowie, więc to prawda"
"W Lidze Sprawiedliwych napisane było, że Superman zginął. Byli tego swiadokowie, a potem powstał z martwych, więc to prawda"
Do niczego więcej.
Cytuj:
Więc czy nazwiesz go potworem spagetti, bogiem, czy wielkim kucem, uwaga, nie ma znaczenia. Różne imiona tej samej postaci, która ze względu na to, że nie istnieje fizycznie, nie ma żadnego kształtu
OKEJ! Idąc więc dalej, to czy nazwiesz boga Jezusem, Odynem czy Thorem też nie ma większego sensu, prawda?
Więc biblie, tory itd. To steki bzdur, próby wytłumaczenia sobie niezrozumiałego zjawiska jakim jest sens istnienia, cel tego istnienia oraz próby poszukiwania odpowiedzi skąd się wzięliśmy?
Tak, z tym sie zgadzam.
Cytuj:
No pacz, mogą zajść zjawiska fizyczne nie mające fizycznej przyczyny, he he. Bóg? He he.
No właśnie. Dlatego nawet przy założeniu, że wszechświat powstał... Jego powstanie nie musiało koniecznie mieć konkretnej przyczyny. ^^
Cytuj:
2. Jeśli świat zaistniał, to albo sam siebie powołał do istnienia, albo coś/ktoś, nie będące światem, to uczyniło.
Czyli jednak mógł powstać nie powołując sam siebie do istnienia. Mogło nie być żadnej przyczyny.
Pamietajmy również, że prawdopodobienstwo powstania wszechświata wynosiło 100%, więc nie ma sensu dywagować nad tym jak 'nieprawdopodbne' wydaje się, że on zaistniał.
Przy okazji, zmieniając na chwilę temat - z miłą chęcią zobaczyłbym jak odnosisz się do mojego ostatniego postu w "religii i jej skutkach"
*************************************KING RYJCIU**************************************Cytuj:
Uważam, że nie ma ŻADNYCH DOWODÓW na to, że CHCESZ PROWADZIĆ MERYTORYCZNĄ DYSKUSJĘ, toteż rozmowa z tobą NIE MA SENSU.
Aha, czyli długaśny post do Ciebie z poprzedniej strony albo z 12 (bodajżę) który nawet pięknie ci oznaczyłem i zadałem z 15 pytań (WIELE POWTARZAJĄC) systematyzując je dla przejrzystości dyskusji, świadczy o tym, że nie mam ochoty na dyskusję. Brawo.
Cytuj:
Ba, są dowody na to, że NIE CHCESZ, no ale wiadomo, ja w efekcie NIE WIEM, czy CHCESZ, CZY NIE, ale i tak NIE WIERZĘ.
Mhm.
