Akurat Tamplin dość mocno opiera się na fundamencie nazwanym "otwarte gardło" więc w dużej mierze utożsamiam go z metodą klasyczn, nie wiem jak reszta i ile w tym prawdy

Z tym, że "open throat" znaczy nic... bo to wrażenie, które każdy może mieć inne. Już Deep Throat znaczy więcej, ale w innym kontekście...

Tamplin plecie trzy po trzy, ale fajnie śpiewa.

_________________
http://rockowespiewanie.blogspot.com/
http://www.youtube.com/hushpl

Myślę że mimo wszystko wolałbym się uczyć open throat niż deep throat xD Za to mógłbym tego drugiego uczyć jakieś ładne nastolatki

Ja z tym otwartym gardłem tez bym uważał. To uczucie ma być efektem a nie sposobem do osiągnięcia czegoś. Pojęcie jest mocno nieprecyzyjne i można je w sumie zastąpić słowem "luz". Wtedy będzie zdecydowanie bardziej przystępne. Mnie kilku nauczycieli śpiewu próbowało uczyć otwartego gardła, dążyli zwykle do tego żebym śpiewał tak jakbym ziewał. Takie coś z miejsca sprawia, że opuszcza się Jabłko Adama, podnosi się podniebienie. No i dobra, robiłem to ale dalej nie miałem luzu. Wprost mówiąc niska pozycja jabłka uniemożliwiała mi śpiewanie wyższych dźwięków. Z czasem znalazłem ustawienie, w którym przy pomocy szukania rezonansu oduczyłem się irytującego nosowania a dodatkowo pojawiły się u mnie góry. Warto też zwrócić uwagę na to, że jabłko przestało być ciągle w dole i zaczęło się swobodnie przemieszczać. Owszem zbyt wysoka pozycja wiąże się z zaciskiem ale nie trzeba na to patrzeć zero-jedynkowo, że albo najniżej albo najwyżej. Można też dać krtani robić ruchy adekwatne do intonacji. Serio bym się zastanowił czy rzeczywiście pojęcie open throat nie jest w śpiewie tak samo ważne jak deep throat.

_________________
Lekcje śpiewu przez Skype! (kontakt: prywatna wiadomość)

Czyli jedna z podstaw wokalistyki, gdyż jak wiadomo wokaliści są ciepli

_________________
STONER!!!